Danuta Wałęsa, z domu Gołoś, urodziła się 25 lutego 1949 roku w Kolonii Krypy w województwie mazowieckim. W 1968 roku zamieszkała w Gdańsku i tak pokochała to miasto, że kiedy kilka lat temu mąż groził, że wyprowadzi się do Warszawy, odpowiedziała: „Trudno. Ja stąd nie wyjadę. Tu jest mój świat.”
Pani Danuta jako 20-latka wyszła za mąż za Lecha Wałęsę – robotnika Stoczni Gdańskiej, późniejszego lidera Solidarności i Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Doczekali się ośmiorga dzieci. Kiedy jej mąż podejmował walkę o suwerenną Polskę, on o jego działaniach dowiadywała się z Radia Wolna Europa.
10 grudnia 1983 roku w imieniu Lecha, który nie chciał opuścić kraju z obawy, że nie będzie mógł już wrócić, odebrała w Oslo wraz
z synem Bogdanem Pokojową Nagrodę Nobla. Po latach wspominała, że mąż nie zapytał, czy czuje się na siłach jechać, ale ona nie buntowała się. „Skoro mam jechać to pojadę. Niczym automat, maszyna.” Powtarzała sobie, że jest „turem, który wszystkiemu poradzi. Ja wszystko potrafię, a jak nie umiem, to się nauczę”. – napisała we wspomnieniach. Z pewnością nie była to w tamtej sytuacji politycznej łatwa misja do wykonania dla skromnej kobiety z Gdańska. Gdy okazało się, że mający z nią jechać Tadeusz Mazowiecki nie dostał zgody na wyjazd, pani Danuta została właściwie pozostawiona sama z wykonaniem zadania. Musiała się przygotować emocjonalnie. Wiedziała, że jej rolą jest stworzyć odpowiedni wizerunek, aby przekazać ideę. I tu znów cytat ze wspomnień: „Nie pojadę po Nobla, jako Danuta, żona Lecha Wałęsy, lecz pojadę tam jako Danuta, kobieta Polka. Kobieta, która będzie reprezentować polskie kobiety”.
Siedem lat później, 22 grudnia 1990 roku, po wygranych przez Lecha Wałęsę wyborach prezydenckich, na pięć lat objęła obowiązki pierwszej damy. Z zapałem oddała się działalności społecznej. Dołączyła do rady fundatorów Fundacji „Sprawni Inaczej”, była honorową prezeską gdańskiej Fundacji na Rzecz Rozwoju Kultury. A także członkinią wielu rad honorowych konkursów i organizacji społecznych. Danuta Wałęsa była wielokrotnie nagradzana. Zdobyła m.in.: nagrodę Wiktor w kategorii Największe Odkrycie Telewizyjne roku 2011, nagrodę TVP Kultura w kategorii Gwarancje Kultury, nagrodę Róże Gali w kategorii Literatura za książkę „Marzenia i tajemnice”, nagrodę „Tygodnika Powszechnego”, Medal Świętego Jerzego, nagrodę radia RMF Classic w kategorii Za klasę i styl, nagrodę radia Tok FM oraz tytuł Człowieka Roku 2011 „Dziennika Bałtyckiego”. W 2012 roku prezydent Bronisław Komorowski odznaczył ją Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za oddanie dla sprawy przemian demokratycznych w kraju, za osiągnięcia w pracy zawodowej
i społecznej”.
Sama o sobie mówi, że jest spełnioną żoną i matką i w zasadzie nigdy nie myślała o sobie, że jest silna. „Choć ludzie mówili: „O, ta to ma charakter, to twarda baba”. Co oni mówią – myślałam – jaka twarda? Ja twarda? Takie liche, wrażliwe stworzenie, które można urazić. A tymczasem chyba jestem silna.” – mówiła w wywiadzie dla czasopisma Viva.
Danuta Wałęsa przez długi czas wolała pozostać w cieniu męża. Nawet w prowadzonej działalności społecznej i charytatywnej zachowywała swoją skromną, wycofaną postawę. Dla wielu stała się jednak przykładem odwagi, siły, pracowitości i oddania rodzinie. Po latach postanowiła opowiedzieć swoją historię, którą zapisała przy wsparciu redakcyjnym Piotra Adamowicza w wydanej w 2011 roku książce "Marzenia i tajemnice". Autobiografia okazała się bestsellerem, a Krystyna Janda dokonała jej adaptacji i wcieliła się w rolę „Danuty W.” na deskach teatru. Reżyserka i aktorka mówiła: „[…] opowiadam tę historię w imieniu wszystkich kobiet na świecie, a przede wszystkim wszystkich Polek. Moim zdaniem jest to historia prawie antyczna i uniwersalna”.
Patrząc na przykład Pani Danuty Wałęsy, zobowiązani jesteśmy pamiętać, że za bohaterami i bohaterkami naszej wolności stały właśnie żony i partnerki, mężowie i partnerzy, rodzice… To oni organizowali życie, dbali o dom, zastępowali dzieciom nieobecnych ojców i matki. Wspierali i zapewniali poczucie bezpieczeństwa. Jak trzeba było, to nosili żywność do aresztu i roznosili ulotki. Rewizje, podsłuchy, zatrzymania… Niełatwy los, w ciągłym napięciu i zgodzie na to, że sprawy rodzinne schodzą na plan dalszy
a jutro jest zawsze niepewne. Takie życie wymagało odwagi, hartu ducha i wielkiego poświęcenia. Wszyscy jesteśmy winni wdzięczność tym cichym bohaterkom i bohaterom naszej wolności.