• Start
  • Wiadomości
  • Jest budżet na rok 2017 i plac Bartoszewskiego. Zobacz co się działo na XXXII sesji Rady Miasta Gdańska

Jest budżet na rok 2017 i plac Bartoszewskiego. Zobacz co się działo na XXXII sesji Rady Miasta Gdańska

W poniedziałek, 19 grudnia, odbyła się ostatnia w tym roku sesja Rady Miasta, tzw. sesja budżetowa. Debata w sprawie tego dokumentu nie była ostra. - To dobry, spokojny, rozwojowy budżet Gdańska - podkreślał radny PO, Piotr Borawski. Będący w opozycji radni PiS nie mieli większych zastrzeżeń, ale i tak zagłosowali przeciw. Budżet Gdańska na rok 2017 przeszedł stosunkiem głosów 22:10. Większe emocje wzbudziła sprawa nadania jednemu z placów imienia Władysława Bartoszewskiego. Nasza relacja z debaty:
19.12.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

 

Budżet Gdańska na 2017 rok uchwalony. Zdecydowali o tym radni podczas poniedziałkowej sesji

 

To była dość długa, bo ponad godzinna dyskusja. Merytoryczna. Głos zabierali częściej radni PO, którzy wyliczali zaplanowane wydatki Gdańska w poszczególnych dziedzinach, w tym kultury, sportu, komunikacji publicznej czy spraw społecznych.

Przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Miasta, Kazimierz Koralewski, podkreślał, że dzięki środkom rządowym w Gdańsku zrealizowanych zostanie wiele inwestycji, np. budowa mostu na Wyspę Sobieszewską. Miał jednak zastrzeżenia do niektórych planowanych wydatków. -Nikt, kto jest katolikiem nie może się zgodzić z deklaracją prezydenta Gdańska, który ze środków budżetowych chce finansować program in vitro – mówił Koralewski.

Na te słowa zareagowała radna PO Beata Dunajewska, która stwierdziła, że w przyszłorocznym budżecie nie zaplanowano wydatków na in vitro. Na co radny Koralewski ripostował, że pieniądze na program in vitro można wziąć z rezerwy budżetowej.

Sprawdź, jakie wydatki zaplanowano w budżecie Gdańska na 2017 rok 

Radny PO Piotr Borawski zwracał z kolei uwagę na zagrożenia budżetowe. - Tym naszym jest tzw. reforma edukacji. To skandal, że 19 grudnia nie wiemy, jakie są założenia, nie mamy żadnych aktów wykonawczych, nie możemy zaplanować żadnych wydatków, choć zakładamy wstępnie, że będzie to co najmniej 25 milionów złotych. Będziemy szukać tych pieniędzy w trakcie przyszłego roku – przyznał. - Już dziś wiemy za to, że na program 500 plus, w czwartym kwartale 2017 r. zabraknie 40 mln złotych.

Radna PiS, Anna Kołakowska, odpowiadała na to, że rząd uszczelnia system podatkowy i dzięki temu już wzrosły dochody. - Dlatego chcę uspokoić tych, którzy boją się, że zabraknie pieniędzy na 500 plus czy na edukację. Jak skończy się złodziejstwo to będą pieniądze na wszystko – argumentowała.

Na te słowa zareagował z kolei radny PO, Wojciech Błaszkowski. - To dobrze, że będą większe wpływy z podatków. To jednak odczuje budżet państwa, a nie budżet Gdańska – ocenił.

 

Radna PO, Beata Wierzba, w trakcie dyskusji zwróciła uwagę na rosnące zainteresowanie Gdańskiem jako miastem turystycznym. - W porównaniu z ubiegłym rokiem, w 2016 r. o 30 proc. wzrosła liczba turystów. Wpływa na to rozwój bazy turystycznej, ale też dobra promocja. Ważny jest w tym rozwój Wyspy Sobieszewskiej, nie tylko ze względu na planowany zjazd skautów – mówiła.

Radna PO, Żaneta Geryk, podkreślała z kolei, że i radnym, i władzom miasta zależy na tym, by reforma edukacji przeszła w Gdańsku "bezboleśnie". - Działajmy wspólnie w tej kwestii – apelowała. - Przypominam, że tę reformę wprowadza rząd, a nie samorząd.

Radny PO, Wojciech Stybor, stwierdził na koniec, że nie usłyszał ze strony opozycji żadnych konkretnych zarzutów do projektu budżetu na przyszły rok. - Chciałbym natomiast zwrócić uwagę, że nie ma pieniędzy rządowych. To są nasze pieniądze - powiedział.

"Za" projektem budżetu na przyszły rok zagłosowało 22 radnych, przeciw było 10. Nikt nie wstrzymał się od głosu.

 

Od dzisiaj imię Władysława Bartoszewskiego nosi plac przed Muzeum II Wojny Światowej

 

Gorącą dyskusję w trakcie poniedziałkowego posiedzenia wywołał z kolei projekt uchwały w sprawie nadania nazwy Plac Władysława Bartoszewskiego znajdującego się na terenie Muzeum II Wojny Światowej.

Radna PO Aleksandra Dulkiewicz podkreślała, że prof. Bartoszewski jest jedną z osób, dzięki której to muzeum powstaje. Przypomniała też, że z wnioskiem w sprawie nadania nazwy wystąpiła dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej.

Ostrych wypowiedzi w trakcie tej debaty nie żałował radny PiS, Łukasz Hamadyk. - Według was prof. Bartoszewski był przyzwoity, a to on nazwał Polaków bydłem i motłochem. Nie rozumiem, dlaczego boicie się konfrontacji z propozycją nadania nazwy rotmistrza Pileckiego – argumentował.

Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz odpowiadał na to, że powinno się unikać konkurencji bohaterów. - Nasz zespół muzealny będzie wspierał inne inicjatywy uhonorowania rotmistrza Pileckiego. Jego osobie poświęcona jest część wystawy w MIIWŚ. Jednak dla nas ogromne znaczenie ma to, że prof. Bartoszewski wspierał powstanie tego muzeum, dlatego złożyliśmy propozycję nadania jego imieniem dla placu – tłumaczył. - Dla nas profesor Bartoszewski był jednym z najwybitniejszych Polaków. Przypomnę, że był więźniem Auschwitz i żołnierzem Armii Krajowej. Był represjonowany po wojnie przez Urząd Bezpieczeństwa. Do muzeum przekazał druki konspiracyjne, które trafią na wystawę główną. Był też członkiem Rady Programowej Muzeum II Wojny Światowej. Niestety, nie doczekał jego otwarcia.

Dr Janusz Marszalec, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej, odniósł się do ostrych ataków radnego Hamadyka wobec Władysława Bartoszewskiego. - W takich momentach zastanawiamy się, po co my piszemy książki historyczne, po co robimy kwerendy, bo widzę, że nasz trud idzie na marne... Proszę zajrzeć do literatury historycznej – zwracał się do radnego.

Radna Kołakowska stwierdziła natomiast, że ta uchwała to projekt radnych PO. - Złożyliśmy projekt dotyczący rotmistrza Pileckiego. Skoro wy zgłosiliście swojego kandydata, my zaproponowaliśmy swojego. Pilecki został zamordowany przez bezpiekę, nie ma swojego grobu – mówiła radna.

 

Niewykluczone, że cały teren przy muzeum będzie nosił w przyszłości nazwę Wiadrowników

 

Radny Borawski zaznaczał z kolei, że radnym PO zależy na uhonorowaniu i prof. Bartoszewskiego i rotmistrza Witolda Pileckiego. - Ze względów formalnych nie wprowadziliśmy projektu uchwały dotyczącej rotmistrza. W Gdańsku istnieje już ulica imienia Szczepana Pileckiego, a nie możemy, zgodnie z prawem, wprowadzić podobnej nazwy. W tej sytuacji zaproponowaliśmy, by jednej ze szkół nadać jego imię - tłumaczył.

Radny PO Marek Bumblis odniósł się z kolei do propozycji grupy mieszkańców, którzy chcieli, by plac przed muzeum nawiązywał do historii miejsca i nazywał się Placem Wiadrowników. -Proponowane nazwy, czyli rotmistrza Pileckiego bądź Wiadrowników nie spełniają względów formalnych - nie ma na to zgody właściciela terenu na takie nazwy. Są zarzuty, że nie dbamy o historię tego miejsca. Otóż nie. Na tym terenie istniały różne nazwy, m.in. Mała, Wielka, Wiadrownia. Zbadaliśmy dokumenty – wyjaśniał radny. - Chcemy jednak, by prezydent Gdańska wystąpił do odpowiedniego ministerstwa z wnioskiem, by Wiadrownia stała się obowiązującą nazwą dla całego terenu, a więc obszaru pomiędzy Kanałem Raduni, od Mostu Wapienniczego do mostu na przedłużeniu obecnych ulic: Na Dylach, Stara Stocznia i Wałowa.

Uchwałę w sprawie nadania nazwy Plac Władysława Bartoszewskiego poparło 21 radnych. Przeciw było 10.

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim